Mieszkanie w bloku to wygoda, ale też pewne zasady. Wspólne korytarze, schowki i piwnice nie są przedłużeniem prywatnego lokum, a źle wykorzystywane mogą stać się realnym zagrożeniem dla sąsiadów. Przepisy przeciwpożarowe nie powstały po to, by uprzykrzać życie ludziom. Mają chronić nasze rodziny i dobytek. Warto wiedzieć, czego absolutnie nie powinno się trzymać w piwnicach, nawet jeśli wydaje się, że „nic się przecież nie stanie”.
Substancje wybuchowe i łatwopalne – największe zagrożenie
Do rzeczy zakazanych należą materiały, które mogą eksplodować lub gwałtownie się zapalić. Butle z gazem, kanistry z benzyną, rozpuszczalniki czy środki pirotechniczne to rzeczy, które w mieszkaniu i piwnicy nie mają prawa bytu. Niewłaściwe przechowywanie w ciemnym i wilgotnym miejscu tylko zwiększa ryzyko tragedii. Piwnica jest zwykle słabo wentylowana, a w razie zaprószenia ognia reakcja bywa błyskawiczna.
Do tego dochodzą substancje oparowe, które nie muszą być otwarte, by stanowić zagrożenie. Dobrą praktyką jest oddanie takich materiałów do specjalnych punktów albo przechowywanie ich w garażu czy pomieszczeniu przystosowanym do tego typu substancji.
Nieco mniej oczywiste są domowe chemikalia, które kupuje się przy okazji remontu. Nawet jeśli farba czy lakier nie są zakazane, powinny stać szczelnie zamknięte, najlepiej w oryginalnym opakowaniu. Wiele osób zrzuca do piwnicy resztki materiałów budowlanych, a później nikt nie pamięta, co jest w środku. Gdy dochodzi do awarii instalacji elektrycznej albo zaprószenia ognia, właśnie te niepozorne pojemniki potrafią zmienić niewielki problem w poważne zagrożenie.
Sprzęty elektryczne i graty po remoncie
Drugą grupą rzeczy, które potrafią narobić kłopotów, są niesprawne urządzenia. Stare telewizory, wentylatory, niedziałające kosiarki czy ładowarki od dawno wyrzuconych telefonów to prawdziwe miny. Wilgoć, kurz i temperatura panująca w piwnicy sprawiają, że nawet nieużywany sprzęt może się zapalić. Ktoś powie, że przecież to tylko „złom do wyrzucenia później”. Problem w tym, że później robi się po roku albo dwóch, a w międzyczasie ryzyko narasta. Lepszym rozwiązaniem jest wywiezienie takich rzeczy od razu do punktu utylizacji. Sprawne elektryczne narzędzia również nie powinny stać luzem. Jeśli już muszą – zabezpieczone przed wilgocią i tak, by nie blokowały przejścia.
Do piwnicy zanosi się też meble, kartony, ubrania po sezonie. Nic złego, o ile przestrzeń nie zmienia się w rupieciarnię. W zagraconej komórce ogień rozprzestrzenia się szybciej, a strażacy mają utrudniony dostęp. Dodatkowo takie miejsca są idealne dla gryzoni i insektów. Mieszkanie z kolei nie jest strefą magazynową. Rower w przedpokoju nikomu nie zaszkodzi, ale worek z fajerwerkami w szafie to proszenie się o kłopoty.
Przedmioty wrażliwe na warunki
Pomysł piwnicznej spiżarki brzmi dobrze tylko na papierze. Ziemniaki, mąka czy odzież sezonowa błyskawicznie chłoną wilgoć i zapach piwnicy. Mąka pleśnieje, ubrania niszczeją, a jedzenie przyciąga gryzonie. W takich warunkach sens mają jedynie produkty w puszkach i słoikach, pod warunkiem, że nie ma dużych zmian temperatury.
W mieszkaniu bywa podobnie. Małe butelki z płynem technicznym potrafią latami leżeć w szafce, tuż obok instalacji elektrycznej. Dopiero po drobnej awarii wychodzi na jaw, jak niebezpieczne bywa takie przechowanie. Jeśli masz wątpliwość, czy coś powinno tam stać, zapytaj siebie, czy w razie pożaru wolałbyś mieć to pod ręką.
