Firmy budowlane mają problem z zadłużeniem

Firmy budowlane mają problem z zadłużeniem

Problemy finansowe w sektorze budowlanym narastają od wielu miesięcy, a dane z Krajowego Rejestru Długów pokazują, że zadłużenie branży osiągnęło skalę, której nie można już ignorować. Łączna wartość zaległości sięga około 1,8 mld zł, a ciężar spoczywa na barkach najmniejszych wykonawców. To właśnie oni odpowiadają za blisko połowę tej kwoty, co pokazuje, jak mocno zmieniła się struktura ryzyka w całej branży.

Choć sektor budowlany kojarzy się z dużymi projektami i potężnymi kontraktami, najbardziej narażone na utratę płynności finansowej okazują się najmniejsze podmioty. W rejestrze figuruje już ponad 30 tys. takich firm, a przeciętna wartość ich zaległości oscyluje w okolicach 27 tys. zł. W wielu przypadkach to równowartość miesięcznego obrotu, co dla mikroprzedsiębiorstw oznacza realne zagrożenie wstrzymania działalności.

Gdzie zadłużenie rośnie najmocniej?

Wbrew intuicji, największe zaległości nie pojawiają się tam, gdzie rynek jest słaby, lecz tam, gdzie inwestycji jest najwięcej. Najwyższe kwoty nieuregulowanych płatności dotyczą przedsiębiorców z Mazowsza, a w dalszej kolejności ze Śląska i Wielkopolski. To regiony, w których tempo rozwoju jest największe, a jednocześnie konkurencja i presja cenowa sprawiają, że najmniejsze firmy ponoszą ryzyko.

Różnice między województwami są wyraźne. W jednych regionach przeciętne zadłużenie firm budowlanych przekracza krajową średnią, w innych utrzymuje się na relatywnie niższym poziomie. To pokazuje, że rynek jest mocno zróżnicowany, a lokalne uwarunkowania w dużej mierze determinują ryzyko finansowe.

Wzajemne zaległości i rosnące koszty blokują płynność

Sama wysokość długu to tylko część problemu. Mikrofirmy zgłaszają rosnące trudności w rozliczeniach z bankami, firmami leasingowymi oraz sektorem handlowym. To właśnie wobec instytucji finansowych zaległości są największe – przekraczają pół miliarda złotych. Dodatkowo narasta liczba nieopłaconych faktur w relacjach między firmami z samego sektora budowlano–remontowego, co potęguje zatory finansowe.

Sytuację pogarszają dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, według których w pierwszych miesiącach tego roku dziesiątki firm budowlanych ogłosiły upadłość, a kilkaset rozpoczęło proces restrukturyzacji. Jednocześnie GUS wskazuje na rosnącą listę barier: wysokie koszty pracy, drożejące materiały, niepewność gospodarcza i presja podatkowa – wskazuje Sandra Czerwińska z Rzetelnej Firmy.

Czy sektor odbije, czy czeka go spowolnienie?

Budownictwo jest jedną z gałęzi gospodarki o największym wpływie na cały rynek pracy i inwestycji. Obecne dane nie wskazują na załamanie, ale pokazują, że branża stoi w miejscu, w którym każdy kolejny miesiąc może przesądzić o sytuacji tysięcy najmniejszych firm. Jeśli zatory płatnicze i wzrost kosztów będą narastać, przestoje, opóźnienia i bankructwa mogą zacząć odbijać się na całym rynku.

Wiele wskazuje jednak na to, że stabilizacja sytuacji będzie zależała od lepszych standardów rozliczeń i poprawy płynności finansowej wykonawców. Bez tego najwięksi mogą sobie poradzić, ale najmniejsi ponownie zapłacą wysoką cenę.

Dodaj komentarz