Rząd wraca do prac nad programem dopłat

Rząd wraca do prac nad programem dopłat

Choć temat dopłat do kredytów wydawał się chwilowo zamknięty, rząd nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nowy program wsparcia – „Pierwsze klucze” – właśnie trafił na listę oficjalnych prac legislacyjnych. A to oznacza, że znowu wracamy do gorącej dyskusji o tym, kto skorzysta, a kto może na tym stracić.

Nowy program zamiast 2 proc. – co zakładają Pierwsze Klucze?

Pomysł lansowany przez ministra rozwoju Krzysztofa Paszyka ma w zamyśle zastąpić wcześniejsze programy: Bezpieczny Kredyt 2 proc. i Rodzinny Kredyt Mieszkaniowy. Zasada działania będzie podobna – chodzi o dopłaty do rat kredytów hipotecznych. Tym razem jednak rząd chce, by wsparcie trafiało przede wszystkim do rodzin z dziećmi i większych gospodarstw domowych.

Kredyt ma być udzielany wyłącznie w złotówkach, na co najmniej 15 lat. Przez pierwsze pięć lat obowiązywać ma stałe oprocentowanie i właśnie w tym okresie będą działały tzw. dopłaty stabilizacyjne – obejmą one do 120 pierwszych rat. W niektórych wariantach – np. przy partycypacji w inwestycji mieszkaniowej – dopłaty mają obowiązywać przez 60 rat. Szczegóły są rozpisane dość szczegółowo, co może zwiastować, że tym razem rząd jest zdeterminowany, by projekt doprowadzić do końca.

Rynek wtórny na pierwszym planie, nowe mieszkania z ograniczeniami

Co ciekawe, Pierwsze Klucze mocno stawiają na rynek wtórny. Preferencyjny kredyt będzie można wziąć wyłącznie na mieszkania lub domy, które już były użytkowane. Warunek? Lokum musi mieć „staż” co najmniej pięciu lat, a właściciel powinien mieć do niego prawo przez minimum trzy lata. To ma być zabezpieczenie przed sztucznym obrotem nowymi lokalami w celu obejścia zasad programu.

W przypadku nowych nieruchomości dopłaty obejmą tylko budowę domu jednorodzinnego lub inwestycje kooperatyw mieszkaniowych – czyli opcję dostępną raczej dla bardziej zorganizowanych grup. Rząd wyznaczył też deadline – wnioski będzie można składać do końca 2030 roku. To daje trochę czasu, ale też wyraźnie wskazuje, że projekt nie jest pomyślany jako rozwiązanie na dekady.

Polityczna awantura i obawy o ceny mieszkań

Choć projekt formalnie rusza do przodu, nie wszyscy w rządzie są zgodni. Politycy Polski 2050 już wcześniej sygnalizowali, że mają zastrzeżenia. Wiceminister funduszy Jan Szyszko nie zostawia suchej nitki na nowym pomyśle – jego zdaniem dopłaty znów rozkręcą popyt, co naturalnie przełoży się na wzrost cen mieszkań. Już raz to przerabialiśmy przy Kredycie 2 proc., więc obawy nie są bezpodstawne.

Co ciekawe, rynek hipoteczny zaczyna się odbudowywać i bez ingerencji państwa. Oprocentowanie spada, zdolność kredytowa rośnie, a banki odnotowują coraz więcej zapytań o kredyty. Dlatego niektórzy pytają: czy naprawdę potrzebujemy kolejnego programu z dopłatami? Zwłaszcza jeśli może on znów wywrócić rynek do góry nogami.

Wszystko wskazuje na to, że w drugim kwartale 2025 roku projekt ma szansę przejść pełną ścieżkę legislacyjną. A więc dyskusji jeszcze będzie sporo i pewnie nie raz usłyszymy, że ktoś jest za, a ktoś zdecydowanie przeciw. Jak zawsze, gdy w grę wchodzą państwowe pieniądze i kredyty na mieszkania.

Dodaj komentarz