Deficyt mieszkaniowy to w Polsce realny problem. Wciąż bez problemu można znaleźć lokum w mniejszych miastach, ale w dużych ośrodkach jest to naprawdę trudne. Jak donosi portal Nieruchomosci-online.pl, biorąc pod uwagę liczbę ludności w 2021 roku cały czas brakuje około 1,5 mln lokali. Chętnych na zakup mieszkań nie brakuje i stąd wynika cały czas utrzymująca się presja na wzrost cen.
Jak sygnalizuje raport Cushman & Wakefield “Mieszkaniówka na rozdrożu 2.0″, tak naprawdę trudno ocenić, jakie na ten moment są potrzeby mieszkaniowe w Polsce, gdyż według analityków dane o liczbie mieszkańców miast nie odzwierciedlają rzeczywistości.
W statystykach GUS uwzględnieni są bowiem tylko ci, którzy zajmują dane lokum na stałe, a nie ma informacji o pracownikach sezonowych czy studentach migrujących do ośrodków akademickich. A oni też zajmują mieszkania i wpływają na rynek. Z drugiej strony w liczbę lokali są wliczane te zlokalizowane w miejscowościach turystycznych i wynajmowane w okresach przejściowych. W wyniku tego deficyt mieszkaniowy jest dużo głębszy niż pokazują oficjalne statystyki.
Kiepska sytuacja mieszkaniowa Polaków
Polacy na tle innych krajów Europy nie mają do dyspozycji zbyt wielu metrów kwadratowych na własne potrzeby, bo polskie mieszkania są albo małe, albo przeludnione. W 2022 roku przeciętny lokal mieszkalny miał 75,5 mkw i jest to aż 21 metrów mniej niż średnio w Europie.
Raczej nie zapowiada się, że sytuacja wkrótce się poprawi, bo nowo budowane mieszkania są coraz mniejsze, szczególnie w dużych aglomeracjach, gdzie grunty są drogie, a zainteresowanie kupnem lokum duże. Średnia powierzchnia mieszkaniowa w największym stopniu kurczy się w Gdańsku, Wrocławiu i Poznaniu.
Rosnący popyt na mieszkania w dużych miastach
Mimo tego, że polskie społeczeństwo się starzeje, to nie oznacza, że w przyszłości będzie mniej osób potrzebujących dachu nad głową. Sytuacja poprawi się w mniejszych miastach czy na wsiach, ale duże ośrodki miejskie wciąż będą miały problem.
Eksperci przewidują, że istniejące duże miasta będą się powiększać na przyległe powiaty, a proces urbanizacji będzie postępował. A w związku z rozrostem aglomeracji popyt na mieszkania tam cały czas będzie rósł, co przekłada się na utrzymującą się presję na wzrost cen.
Czy rosnąca podaż poskutkuje spadkiem cen?
Specjaliści rynku nieruchomości prognozują, że w końcówce 2024 roku i w 2025 roku nieruchomości po chwilowym spowolnieniu wzrostu cen mogą znów znacząco podrożeć. Stanie się to, jeśli wejdzie w życie rządowy program tanich kredytów #naStart.
Podwyżki jednak nie będą tak drastyczne, jak po wejściu w życie Bezpiecznego kredytu 2 proc. Po pierwsze dlatego, że grono beneficjentów programu będzie dużo mniejsze, co sprawi, że w jednym momencie będzie mniej chętnych na zakup mieszkania na kredyt.
A z drugiej strony podaż znajduje się już na wyższym poziomie. Start nowego rozwiązania wsparcia mieszkalnictwa jest cały czas opóźniany, więc deweloperzy mają czas, aby przygotować się na możliwy wzrost popytu.