W całym kraju we wrześniu złożono 14 tysięcy wniosków o kredyt hipoteczny. To o niemal 70% mniej niż w zeszłym roku. Zapaść na rynku kredytowym wpływa na cały rynek nieruchomości i stymuluje wzrost cen najmu. Dane zebrane przez Biuro Informacji Kredytowej jasno pokazują skutki zacieśniania polityki monetarnej, nowych rekomendacji KNF i rosnącej inflacji. Czy sytuacja ma szansę zmienić się w najbliższym czasie?
Jest źle, czy będzie lepiej?
Mimo że w skali rok do roku obserwujemy ogromny spadek zainteresowania kredytami hipotecznymi, wrześniowa liczba wniosków jest o prawie 10% wyższa niż ta notowania w sierpniu. Analitycy optymistycznie dopatrują się w tym wyniku pierwszych oznak ożywienia branży kredytowej. Te nadzieje mogą się spełnić, ponieważ po długim cyklu wzrostu stopy procentowe wreszcie się ustabilizowały. Sytuacja ta może zachęcić klientów banków do rozważenia kredytu hipotecznego jako sposobu na własne M. Odbicie dynamiki wzrostów nie musi być jednak sygnałem, który dobrze wróży na przyszłość.
Część specjalistów zwraca uwagę, że mniejsza skala wrześniowych spadków w liczbie wniosków może być sezonowym trendem. Niektóre osoby zdecydowane na kredyt złożyły wniosek po wakacjach, co spowodowało chwilowo większą liczbę aplikacji. Gdy pula tych klientów się wyczerpie, chętnych na kredyty nadal może być niewielu. Analitycy grupy BIK zwracają też uwagę, że chwilowy wzrost zainteresowania kredytami może być skutkiem większej liczby współkredytobiorców, co dobrze widać w jakościowej analizie wniosków. W praktyce oznacza to, że drogie kredyty zaczęliśmy brać wspólnie w obrębie jednego gospodarstwa domowego. I choć współkredytowanie nie jest niczym nowym, sytuacja ekonomiczna sprawiła, że strategia ta jest coraz bardziej popularna.
Dobrze zrozumieć dane
Warto zauważyć, że we wrześniu nieznacznie wzrosła też średnia kwota, o jaką składamy wniosek do banku. Oba te wzrosty nie muszą jednak oznaczać stałego trendu. Specjaliści branży bankowej są zgodni, zakładając, że perspektywy długofalowe będzie można ocenić dopiero po IV kwartale bieżącego roku. Miesiące zimowe są wolne od sezonowych zmian i najuczciwiej pokażą stan branży.
Tymczasem sytuacja na rynku mieszkaniowym nie napawa optymizmem. Wszyscy ci, którzy nie zdecydowali się na kredyt mieszkaniowy przed serią wzrostów stóp procentowych, mają dziś na niego mniejsze szanse. Prócz tego raty kredytów hipotecznych przez ostatnie miesiące szybowały w górę, przez co sytuacja osób spłacających aktualnie kredyty jest coraz trudniejsza. W tych warunkach alternatywą mógłby okazać się rynek najmu, ale ten mocno się kurczy. Ofert wolnych mieszkań jest coraz mniej, ponieważ najemców przybywa. Grupę tę zasilają nie tylko imigranci zza wschodniej granicy, ale i osoby, których obecnie nie stać na kredyt.
W świetle tych faktów perspektywy nie są optymistyczne. Rosnąca inflacja wpływa bezpośrednio na koszty życia, a stopy procentowe, nawet jeśli zostaną na obecnym poziomie, długo jeszcze pozostaną wysokie. Skutkiem tego będą drogie kredyty i problemy z płynnością finansową nawet u osób, które zarabiają znacznie więcej niż obecna średnia krajowa.