Minęły dwa miesiące od powodzi, która zdewastowała południową Polskę. Wśród ruin i zalanych terenów pojawili się flipperzy, czyli inwestorzy, którzy zarabiają na szybkim kupnie i sprzedaży nieruchomości. Ich obecność wzbudza skrajne emocje. Jedni widzą w nich szansę na ożywienie gospodarcze i odnowę regionu, inni określają ich mianem „hien”, które żerują na ludzkim nieszczęściu.
Zniszczenia po powodzi – skala tragedii
Kłodzko, Nysa, Lądek-Zdrój czy Głuchołazy to jedne z najbardziej dotkniętych miejscowości. Z oficjalnych danych wynika, że w wyniku powodzi uszkodzonych lub całkowicie zniszczonych zostało ponad 11 tysięcy obiektów budowlanych. Kolejne 854 uznano za potencjalne zagrożenie dla mieszkańców. Niestety, nie wszyscy mogli wrócić do swoich domów, a dla wielu z tych, którzy zostali, życie stało się koszmarem.
Właściciele nieruchomości zalanych podczas powodzi mogą liczyć na pomoc finansową – od jednorazowych zasiłków po dofinansowanie na remonty. Jak się okazuje, nie każdy widzi jednak sens w odbudowie. Wiele osób, szczególnie tych, które przeżyły powódź w 1997 roku, po prostu chce wyjechać. Właśnie to stanowi idealną okazję dla flipperów.
Dlaczego flipperzy interesują się terenami powodziowymi?
Choć mogłoby się wydawać, że zalane nieruchomości tracą na wartości, turystyczny potencjał regionów takich jak Głuchołazy czy Kłodzko działa jak magnes na inwestorów. Władze lokalne są przekonane, że miejscowości te wkrótce odzyskają swój dawny blask. W perspektywie kilku lat obiekty w takich lokalizacjach mogą zyskać na wartości, szczególnie jeśli regiony te przyciągną turystów i inwestorów dzięki planowanym projektom odbudowy.
Flipperzy, chcąc zyskać jak najwięcej, często działają szybko i agresywnie. Na portalach społecznościowych coraz częściej można znaleźć ogłoszenia w stylu „Kupię mieszkanie po powodzi za gotówkę”. Mieszkańcy nie kryją jednak oburzenia i często nazywają ich po prostu „hienami”.
Czy działanie flipperów jest nieetyczne?
Z prawnego punktu widzenia działalność flipperów nie budzi zastrzeżeń. Kupno i sprzedaż nieruchomości to w końcu wolny rynek. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy inwestorzy stosują nieuczciwe praktyki, np. podszywanie się pod młode małżeństwa czy oferowanie cen znacznie poniżej wartości rynkowej. Dla wielu sprzedających to jedyna szansa na szybkie pozbycie się problemu, ale też powód do późniejszych żali, gdy okaże się, że sprzedali dom za ułamek jego prawdziwej wartości.
Prawnicy przestrzegają właścicieli przed pochopnymi decyzjami. Doradzają, żeby nie sprzedawać nieruchomości od razu i przeczekać najtrudniejszy czas, gdyż ceny w regionach turystycznych mogą wzrosnąć w dłuższej perspektywie.
Szansa na odbudowę czy gra na ludzkiej tragedii?
Nie da się ukryć, że flipperzy wprowadzają do regionu kapitał, który może przyspieszyć odbudowę. Ich działalność stymuluje lokalny rynek nieruchomości, a odnowione budynki mogą przyciągnąć nowych mieszkańców czy turystów. Z drugiej strony ich działania często spotykają się z krytyką za brak empatii wobec poszkodowanych mieszkańców. Zdania są tu więc podzielone.