Już 27 maja wchodzi w życie oczekiwany przez wielu Polaków program „Mieszkanie bez wkładu własnego”. W jego ramach będzie można zaciągnąć kredyt na pierwsze, a w niektórych przypadkach także drugie mieszkanie, nie posiadając środków własnych. Głównym zarzutem programu były jednak niskie limity cen nieruchomości, które nie dorównują realiom rynkowym. Przed samym startem zostały one więc podniesione.
W Ustawie o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym oraz o spłatach tego kredytu dokonywanych w związku z powiększeniem się gospodarstwa domowego są zapisane maksymalne ceny lokalu mieszkalnego w przeliczeniu na metr kwadratowy powierzchni użytkowej.
Ma to zapobiegać stymulowaniu wzrostu cen nieruchomości w wyniku wejścia w życie programu. Jednak ze względu na to, że domy i mieszkania cały czas drożeją, gwarantowany kredyt był krytykowany za to, że przy obecnych realiach rynkowych limity cen są zbyt niskie i niewiele ofert spełnia wyśrubowane kryteria.
Podniesione limity cen mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym
Na ostatniej konferencji prasowej Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii, poinformował, że zostaną wprowadzone poprawki do „Mieszkania bez wkładu własnego”. Między innymi zostały powiększone limity cen nieruchomości, które mają zwiększyć dostępność lokali, na które można wziąć gwarantowany kredyt.
Limity są ustalane oddzielnie dla rynku pierwotnego i wtórnego. Są także różne dla poszczególnych regionów. Maksymalna cena mieszkania to więc iloczyn średniego wskaźnika przeliczeniowy kosztu odtworzenia jednego metra kwadratowego (zależnego od lokalizacji) oraz współczynnika, który pierwotnie wynosił 1,3 dla nowych mieszkań i 1,2 dla używanych.
Jednak kilka dni przed datą, od której będzie można składać wnioski, współczynniki te zostały podniesione i wynoszą teraz 1,4 dla rynku pierwotnego i 1,3 dla rynku wtórnego. Jak wynika z analizy HRE Investments sprawi to, że będzie można wybierać nie z kilku procent dostępnych na rynkach ofert, ale z kilkunastu procent. Zmiana jest więc znacząca, a liberalizacja programu ważna dla jego uczestników.
Limity dla nowych mieszkań mają wzrosnąć o 7,6 proc., a dla używanych o 8,3 proc.
Z kolei Expander wyliczył, jakich limitów cen można się spodziewać w zależności od miasta. Średnio w całej Polsce dla rynku wtórnego maksymalne ceny mieszkań, które załapią się do programu, wzrosną o 7,6 proc. na rynku pierwotnym, a o 8,3 proc. na rynku wtórnym. Przykładowo limit dla Warszawy wzrośnie z 10 013 zł do 10 783 zł/mkw (dla nowych mieszkań) oraz z 9 242 zł do 10 013 zł/mkw (dla tych z drugiej ręki).
Nowe mieszkanie najtrudniej będzie znaleźć w Szczecinie i Gdyni, bo nawet po podniesieniu limitów próg cenowy będzie sporo niższy niż średnie ceny transakcyjne na tych rynkach. Z kolei dużego wyboru możemy się spodziewać w Opolu, Olsztynie czy Poznaniu.
Rynek lokali używanych zaś będzie sprzyjał mieszkańcom Opola, Zielonej Góry i Bydgoszczy, którzy będą mieli z czego wybierać. W dużo gorszej sytuacji będą osoby szukające lokum w Lublinie, Warszawie i Szczecinie – tutaj limity nie dorównują cenom rynkowym, więc i wybór jest niewielki.
Trzeba jednak pamiętać, że niewielka dostępność odpowiednich mieszkań to niejedyne zmartwienie potencjalnych kredytobiorców. Ze względu na trwającą już od ośmiu miesięcy serię podwyżek stóp procentowych, spada ich zdolność kredytowa, a tym samym szansa na uzyskanie finansowania w banku.